środa, 26 września 2012

ROZDZIAŁ 7


                                                                       
       Budzę się, podnoszę głowę i rozglądam się po pokoju. Ani śladu Temenujki. Widocznie poczekała aż zasnę i poszła. Uśmiecham się do siebie, wstaję i wybieram na panelu coś, co będzie nadawało się na trening. Wybieram długie, luźne spodnie w kolorze zgniłej zieleni oraz czarny podkoszulek. Myję się, ubieram i idę na śniadanie. Znów mam zamiar się opchać, ale przypominam sobie o treningu. Siadam do stołu jako pierwsza. Później dołącza Tresh, Crave, a na sam koniec Latasha. Zjadam do końca moją porcję i siedzę czekając na informacje.  Crave kończy jeść i oświadcza:
- Równo o dziesiątej stawiacie się przy windzie. Latasha sprowadzi was na trening.
Dziękuję i idę znów do pokoju. Zastanawia mnie jak mam się zachowywać. Z pewnością chcę strzelać z procy. Umiem, zdobyć pożywienie w postaci roślin. Na szczęście. Umiem też chodzić bezszelestnie po drzewach. To może się przydać. Już wiem, co pokazać na prezentacji. Jeszcze mam czas. Wstaję z podłogi i wychodzę z pokoju. Siadam po środku wielkiego holu nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia każdego z moich opiekunów. 
- Wstawaj Rue, idziemy na treningi. – mówi Latasha.
Podnoszę się niechętnie i patrzę prosto w oczy kobiety. Dalej jest obrażona.
- Przepraszam Latasho. Nie gniewaj się.
- Wszystko w porządku, wybaczam Ci. – Teraz się uśmiecha. Bierze za rękę mnie i Tresha  i ciągnie do ośrodka szkoleniowego. Zostawia nas pod samymi drzwiami.
- Powodzenia – piszczy i odbiega.
Patrzymy na siebie porozumiewawczo i wchodzimy do Sali. Gdzieniegdzie trybuci utworzyli grupki, rozmawiając. Inni tylko patrzą na siebie wrogo. No cóż, staję na boku obserwując stanowiska. Nagle na środek wychodzi kobieta. Nakazuje nam podejść. Staję w kółku razem z pozostałymi. Słucham informacji o każdym stanowisku. Organizatorka kończy przemowę. Pierwsze stanowisko jakie odwiedzam, to rozpoznawanie roślin. Idzie mi bardzo dobrze. Nie mylę się ani razu. Przy okazji zdobywam wiedzę na temat gatunków pomagających przy różnego rodzaju ukąszeniach, dzięki panu obsługującemu to stanowisko. Następnie kolejno uczę się rzucać nożami, co nie idzie mi tak dobrze. Pierwszy nóż, który wykonany jest chyba z największą precyzją po prostu wypada mi z rąk. Następnymi próbuję rzucać do tarczy. Nie wychodzi mi to najlepiej ale w końcu udaje mi się trafić. Może nie w środek, ale to i tak duże osiągnięcie. Potem uczę się zadawać ciosy nożem. Z tym idzie mi lepiej. O tak najłatwiej jest zabić z bliska, tylko po co? Snuję ponure myśli.  Na następnym stanowisku uczę się  strzelać z łuku, co nie sprawia mi aż tak dużego problemu. Z początku nie trafiam w środek tarczy, czy raczej manekina człowieka. Lecz potem  parę razy trafiam w sam środek. Jestem z siebie dumna, gdyż nigdy nie miałam łuku w rękach. Strzelałam tylko z procy. Właśnie ! udaję się na stanowisko, gdzie można tworzyć własne bronie. Może uda mi się udoskonalić mój sposób tworzenia procy. Choć wygląda na to, że nie. Pokazują jak stworzyć broń, by zabić człowieka, a ja nie zamierzam nikogo zabić. Nie chcę być maszyną do zabijania. Jestem tylko dzieckiem. Ukryję się i będę strzelać z procy do małych zwierzątek oraz jeść rośliny. Postanawiam to sobie w sercu. Nie skrzywdzę nikogo.  Następne stanowisko uczy zastawiania pułapek na zwierzynę. Tak… to zdecydowanie nie jest dla mnie. Mimo, że próbuję nic mi nie wychodzi. Jednak konstruuję sama zupełnie inną pułapkę .Jest prostsza w wykonaniu, a spełnia zadanie dobrze. Dostaję pochwałę od mężczyzny nadzorującego moją pracę. Ciągle odnoszę wrażenie, że atmosfera w tym pomieszczeniu jest nieprzyjemna.  Nie mogę powstrzymać się przed patrzeniem na Katniss i jej partnera. Dziewczyna powinna wygrać, ale martwię się o nią bo zawodowcy mają spore szanse. Na przykład dziewczyna z dwójki, Clove, która rzuca nożami z ogromną precyzją, albo Cato z tego samego dystryktu, który posługuje się każdą bronią tak samo dobrze, ale najlepiej idzie mu walka wręcz. Po całym dniu naprawdę czuję się strasznie zmęczona. Crave czeka na nas przy wyjściu. Wysiadamy na naszym piętrze. Po drodze nakładam na talerz mnóstwo jedzenia i idę do pokoju. Nie mam ochoty siedzieć przy stole i opowiadać o treningach. Gdy spokojnie kończę mój posiłek słyszę pukanie. Otwieram drzwi i widzę Tresha.
- Rue, chodź do nas, Crave ma dla nas wskazówkę.
- Naprawdę musze? Już nie mogę tam z nimi wytrzymać – Wyznaję całkiem szczerze.
- Nie musisz, ale byłoby mi miło gdybyś dołączyła.
Wzdycham i wychodzę z pokoju. Uśmiecham się do chłopaka i idziemy razem do salonu.
- Myślałem, że nie przyjdziecie ! – Odzywa się Crave.
-Ale jak widać jesteśmy. Udzielisz nam jakiś wskazówek? – Pytam.
- Nie zdradzajcie się ze swoimi umiejętnościami. Starajcie się podpatrzeć, co umieją inni. Potem możecie wykorzystać ich słabości.
- Dzięki. Ja lecę do pokoju. Miłej nocy.
- Dobranoc, Rue.
Gdy tylko zamykam drzwi, rzucam się na łóżko, tak bardzo spragniona odpoczynku i od razu zasypiam.