Budzę się i mrugam szybko
powiekami. Widzę, że moje rodzeństwo jeszcze śpi, więc postanawiam nie ruszać
się z miejsca. Wczesne wstawanie i
ciężka praca nie robi dla mnie większego problemu od kiedy nauczyłam się
chodzić. U nas w 11 dystrykcie każde ręce potrzebne są do pracy. Dziś jednak nikt
nie pracuje. To nie byle jaki dzień. Ten jest najgorszym w roku. Moje pierwsze
dożynki w życiu. Czuję, że zjada mnie stres.
Moje przemyślenia przerywa donośny głos taty :
- Wstawać leniuchy ! No już raz dwa ! Musicie się porządnie ubrać i zjeść coś
pożywnego!
Nasza reakcja jest natychmiastowa. W pośpiechu zbiegamy na dół i siadamy przy
stole, gdzie znajduje się znacznie więcej jedzenia niż zwykle. Nasz dystrykt
jest jednym z najbiedniejszych i nigdy nie można najeść się do syta. Dzisiejsze
śniadanie jednak wygląda bardzo dobrze. Jest dużo sera, kilka warzyw, parę
plasterków szynki i dwa duże bochenki chleba! Nasi rodzice próbują rozładować
napiętą atmosferę przy stole. Od kiedy pamiętam, zawsze przed dożynkami tata śmiał się i powtarzał, że jeśli on
przeżył to nam nic nie będzie, bo znając jego pecha mógł być wybrany milion
razy! Jego poczucie humoru i optymizm nie pocieszają mnie.
Myślę o tym, że mam jedną kartkę w puli, a
czternastoletni Ross, który ma 8 kartek, siedemnastoletni Drave z 22 kartkami i
moja piętnastoletnia siostra Dena z 12 mają o wiele gorzej ode mnie. Choć nasi
rodzice starają się robić wszystko, aby nikt nie musiał zgłaszać się po
astragale, czasem jest to konieczne. Wstaję od stołu jako ostatnia i zażywam
toalety. Umyta wchodzę schodami na górę i widzę błękitną sukienkę uszytą
specjalnie dla mnie przez moją mamę. Jest śliczna, choć mimo tego nadal stoję i
patrzę bojąc się jej dotknąć. Nie chcę żeby to się zaczęło, ta rzeź i całe
Igrzyska Głodowe. Potrząsam głową i
szybko zakładam strój. Przeczesuję włosy. Chcę je związać, ale okazuje się, że
nadal są zbyt krótkie, więc pozostawiam je w naturalnej formie. Wszyscy stoją
gotowi przy wyjściu.
Na miejscu uważnie przyglądam się każdemu.
Wszyscy w odświętnych strojach i fryzurach udają, że wszystko jest w porządku.
Choć ich miny zdradzają stres i zaniepokojenie. Dena trzyma mnie za rękę i prowadzi do
rejestracji. Stajemy w ogromnej kolejce. W około wszędzie pełno strażników
pokoju w tych białych, rzucających się w oczy kombinezonach. Czuję, że pocą mi
się ręcę. Siostra pociesza mnie, patrząc się tymi ciepłymi czekoladowymi oczami
prosto w moje o tej samej barwie:
- Spokojnie. Nie stresuj się, to tylko małe ukłucie i w sumie nic nie boli.
-Dena… Wiesz, że nie boję się ukłucia. Ja…
- Hej, mała nie wybiorą Cię. Masz tylko jedną kartkę.
- A jak wybiorą Ciebie albo Rossa, czy Dave’a?
- Jesteśmy starsi i silni poradzimy sobie. Jestem pewna, że Tobie też by się
udało.
Nadchodzi moja kolej. Wyciągam rękę wierzchem dłoni do mężczyzny ze strzykawką,
czy innym narzędziem, którego nazwy nie mogę określić. Czuję małe ukłucie w
palcu. On bierze moją dłoń i przyciska palec do kartki, tak, że zostaje na niej
krew. Następnie przykłada czytnik i krzyczy :
- Następny !
Dena prowadzi mnie na lewą stronę placu do dziewczyn. Ustawia mnie w jednym z
pierwszych rzędów, a sama idzie dalej. Wiem, że musi stać dalej. Ustawiamy się
wiekowo od najmłodszych do najstarszych, co w sumie nic nie zmienia, ani nie
znaczy, ale takie są przepisy. Spoglądam w prawo i widzę moich braci.
Uśmiechają się do mnie. Na scenę wchodzi Latasha Roynel. Podchodzi do mikrofonu
z uśmiechem. Rozpoczyna przemowę, oczywiście z kapitolińskim akcentem. Nie
obędzie się bez filmu, o tym jak zbuntował się Dystrykt 13, jak zrównano go z
ziemią i dlaczego Igrzyska Głodowe powinny być tak ważne.
- A teraz czas na losowanie ! Dziewczęta pierwsze.
Latasha wkłada rękę do puli. Miesza kartki. Tak strasznie się boję. Kobieta
wyjmuję rękę, rozkłada kartkę i krzyczy :
- Rue Movensbee !
Stoję zamurowana. Moje oczy zachodzą łzami, ale szybko zdaję sobie sprawę, że
patrzy na mnie tłum i… moja rodzina. Powstrzymuje płacz i podnoszę głowę.
Napotykam szeroki uśmiech Latashy.
Przełykam ślinę i wychodzę przed szereg. Czuję na sobie tysiące oczu.
Idę dalej. Wchodzę po schodach i staję na scenie, w towarzystwie pani Roynel i
mentora Crave’a Ray’a. Moje serce bije jak oszalałe. Patrzę na twarze mojej
rodziny. Dena płacze. Moi bracia nie mogą dalej
uwierzyć. Stoją obok siebie ze spuszczonymi głowami.
- Teraz czas na panów !
Kątem oka widzę jak podchodzi do puli. Wyciąga kartkę i rozwija ją. Czyta na
głos :
- Tresh Volery!
Przed szereg chłopaków wychodzi umięśniony wysoki chłopak w wieku około 17 lat.
Nie przyglądam mu się dobrze. Jestem zbyt roztrzęsiona i przerażona, ale wydaję
mi się, że Tresh wygląda groźnie.
- Oto nasi szczęściarze ! I niech los wam zawsze sprzyja ! Brawa!
Słychać oklaski pełne wymuszonego entuzjazmu. Widać, że nikt nie ma ochoty
klaskać w takich tragicznych chwilach, kiedy dzieci wysyła się na rzeź. Nie chcę patrzeć na moją rodzinę. Wiem, że
nie wrócę. A ich twarze wywołują większy smutek. Nie chcę okazać swojej
słabości. Strażnicy pokoju chwytają mnie i Tresha pod ręce. Wynoszą nas ze
sceny za ogromne blaszane drzwi.
~ Wasza Clove :)
Moim zdaniem bardzo dobrze przedstawiłaś Rue w narracji pierwszoosobowej, która jest bardzo trudna. Bardzo mi się podoba twój styl pisania, fajnie się to czyta i już dodaję twojego bloga do obserwowanych ;)
OdpowiedzUsuńJakbyś chciała poczytać, daję link do mojego bloga, ale ostrzegam - to nic specjalnego :)
www.podskrzydlamikosoglosa.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się sposób w jaki opisałaś Rue. Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńJa sama piszę oczami Clove. Daję link do mojego bloga.
www.cloveigrzyskasmierci.blogspot.com
Uwielbiam Clove. Na pewno zobaczę twojego bloga.
UsuńCo do tekstu Rue. Kocham to. Pięknie przedstawiłaś dziewczynkę, strasznie mi się to podoba :)
Zresztą ja dopiero zaczynam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze napisane. Uwielbiam Rue, ale moim zdaniem nie sprawiedliwe jest wylosowanie 12-nasto latki. ;< życzę weny i idę dalej. ♥
OdpowiedzUsuńSuper blog!!! Ale chyba pisałaś na podstawie filmu, nie książki bo wg niej Rue miała sześcioro MŁODSZEGO rodzeństwa... Ale mimo wszystko SUPER!!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! Jestem twoją fanką:** Mój blog: http://www.emis2000.blogspot.com zajrzyj jak będziesz miała czas:))
OdpowiedzUsuń